Śpiewnik







Obrzędowe/harcerskie



Wszystko co nasze (Hymn ZHP)

Wszystko co nasze, Polsce oddamy,
W niej tylko życie, więc idziem żyć,
Świty się bielą, otwórzmy bramy,
Rozkaz wydany: Wstań! W słońce idź!

Ramię pręż, słabość krusz,
Ducha tęż! Ojczyźnie miłej służ!
Na jej zew w bój czy trud
Pójdzie rad harcerzy polskich ród!
Harcerzy polskich ród!

Bratnie słowo

Bratnie słowo sobie dajem,
Że pomagać będziem wzajem,
Druh druhowi, druhnie druh
Hasło znaj: Czuj duch!

Idzie noc

Idzie noc, słońce już
Zeszło z gór, zeszło z pól, zeszło z mórz.
W cichym śnie, spocznij już.
Bóg jest tuż, Bóg jest tuż.

Idziemy w jasną

Idziemy w jasną z błękitu utkaną dal,
Drogą wśród łąk, pól bezkresnych
I wśród mórz szumiących fal.
Cicho, szeroko, jak okiem spojrzenia ślę
Jakieś się snują marzenia,
W wieczornej spowite mgle.
Idziemy naprzód i ciągle pniemy się wzwyż,
By zdobyć szczyt ideałów,
Świetlany, harcerski krzyż.

Jeden świat jedno przyrzeczenie

Świat nasz w niepewności kroczy
Zło przysłania serca blask
Z ideałów ścieżki łatwo dzisiaj zboczyć
Czy nadejdzie nowy brzask?

Ref. Jeden świat jedno przyrzeczenie x3
Jeden świat a my w nim...

Chcemy jasną drogą chodzić
I z nadzieją wejść w kolejny wiek
Chcemy wierzyć w moc danego słowa
I obiecać to, co w nas najlepsze jest!

Więc spotkajmy się o świcie
Złączmy dłonie w bratni gest
Bądźmy razem, razem w jednym świecie
I pokażmy innym, co tak ważne jest!

Harcerska dola

Z miejsca na miejsce, z wiatrem wtór
Z lasu do lasu z pól do pól
Wszędzie nas pędzi, wszędzie gna -
Harcerska dola radosna

Nam trud nie straszny ani znój,
Bo myśmy złu wydali bój.
I z nim do walki wciąż nas gna -
Harcerska dola radosna

Nasza pogoda, jasny wzrok
Niechaj rozjaśnią ludziom mrok,
Niechaj i innym szczęście da -
Harcerska dola radosna.

Harcerskie ideały

Na ścianie masz kolekcję swoich barwnych wspomnień
Suszony kwiat, naszyjnik, wiersz i liść
Już tyle lat przypinasz szpilką na tej słomie
To wszystko, co cenniejsze jest niż skarb

Po środku sam generał Robert Baden-Powell
Rzeźbiony w drewnie lilijki smukły kształt
Jest krzyża znak i srebrny orzeł jest w koronie
A zaraz pod nim harcerskich dziesięć prawd

Ramię pręż, słabość krusz i nie zawiedź w potrzebie
Podaj swą pomocną dłoń tym, co liczą na ciebie
Zmieniaj świat, zawsze bądź sprawiedliwy i odważny
Śmiało zwalczaj wszelkie zło, niech twym bratem będzie każdy

I świeć przykładem świeć
I leć w przestworza leć
I nieś ze sobą wieść
Że być harcerzem chcesz

A gdy spyta cię ktoś, skąd ten krzyż na twej piersi
Z dumą odpowiesz mu - taki mają najdzielniejsi
Bo choć mało mam lat w tym harcerskim mundurze
Bogu, ludziom i Ojczyźnie na ich wieczną chwałę służę

Harcerzem być

Wciąż chodził jak cień
z rękami w kieszeniach
za dniem gonił dzień
o jednym nie wiedział

Ref. Harcerzem być to wcale nie wada
Harcerzem być każdemu wypada
Harcerzem być to gratka nie lada
Harcerzem być i innym pomagać

I smutny był wciąż
jak egipska mumia
i z kąta lazł w kąt
aż wreszcie zrozumiał

Bogatszy jest dziś
o siłę, o wiedzę
szczęśliwy jak nikt
więc śpiewa koledze

Hymn Szarych Szeregów

I iść będziemy w Polskę Szarymi Szeregami
i będzie Bóg nad nami, i będzie Naród z nami.
I będziem szli jak hymny skroś wsi, skroś miast, polami,
I będziem równać w prawo Szarymi Szeregami

Gdy rzucą nam wezwanie z zachodu i ze wschodu,
ruszymy do pochodu, Zawisza miecz nam poda.
Zatętni ziemia twardo gąsienic kopytami
i iść będziemy w ogień Szarymi Szeregami.

Rozniosą się fanfary echami wysokimi,
hen, po piastowskiej ziemi szumami husarskimi.
Za nami pójdzie Naród z Orłem, ze sztandarami,
powiedziem go szpalerem Szarymi Szeregami.

I będziem gmach budować rycerskim, zwykłym bojem,
otworzym wszerz podwoje dla trudu, dla pokoju.
I będzie Polska młoda - my będziem Polakami,
i stanie straż przed gmachem - Szarymi Szeregami.

...I iść będziemy z Polską Szarymi Szeregami,
i będzie Bóg nad nami - i będzie Naród z nami...
I będziem trwać - kamienie - wzdłuż dróg drogowskazami,
I wieść będziemy młodych Szarymi Szeregami.

Modlitwa harcerska

O Panie Boże, Ojcze nasz,
W opiece swej nas miej.
Harcerskich serc ty drgnienia znasz,
Nam pomóc zawsze chciej.

Ref. Wszak Ciebie i Ojczyznę,
Miłując chcemy żyć.
Harcerskim prawom życia dnia,
Wiernymi zawsze być.

I daj nam zdrowie dusz i ciał,
Swym światłem zagłusz noc.
I daj nam hart tatrzańskich skał,
I twórczą wzbudź w nas moc.

O Panie Boże, Ojcze nasz!
Żeglarzy młodych huf,
Modlitwy swoje kornie śle
Z tych naszych polskich wód

Na szczytach górskich, czy wśród łąk,
W dolinach bystrych rzek,
Szukamy śladów Twoich rąk,
By życie z Tobą wieść.

Przed nami jest otwarty świat,
A na nim wiele dróg.
Choć wiele ścieżek kusi nas,
Lecz dla nas tylko Bóg!

Ogień

Zwyczaj to stary jak świat
Ogień ogień ogień
Rozpalmy blisko nas
Ogień ogień ogień

Re: Dla spóźnionego wędrowca
Dla wszystkich spóźnionych w noc
Rozpalmy tu rozpalmy tu
Ogień ogień ogień

Pierwsza gwiazdka już wzeszła
Czas by ogień rozpalić
Dęby sosny i buki
Chylą gałęzie ku nam

Najpiękniejsze ognisko
Wokół sypią się skry
Wkoło samych przyjaciół masz
Śpiewaj z nami i ty

Pieśń pożegnalna

Ogniska już dogasa blask,
Braterski splećmy krąg.
W wieczornej ciszy, w świetle gwiazd
Ostatni uścisk rąk.

Kto raz przyjaźni poznał moc,
Nie będzie trwonił słów,
Przy innym ogniu, w inną noc
Do zobaczenia znów.

Nie zgaśnie tej przyjaźni żar,
Co połączyła nas.
Nie pozwolimy, by ją starł
Nieubłagany czas.

Płonie ognisko i szumią knieje

Płonie ognisko i szumią knieje,
Drużynowy jest wśród nas,
Opowiada starodawne dzieje,
Bohaterski wskrzesza czas.

O rycerstwie spod kresowych stanic,
O obrońcach naszych polskich granic,
A ponad nami wiatr szumny wieje
I dębowy huczy las. (bis)

Już do odwrotu głos trąbki wzywa,
Alarmując ze wszech stron,
Staje wiara w ordynku szczęśliwa,
Serca biją w zgodny ton.

Każda twarz się uniesieniem płoni,
Każdy laskę krzepko dzierży w dłoni,
A z młodzieńczej się piersi wyrywa
Pieśń potężna, pieśń jak dzwon. (bis)

Szara harcerka

Czy to w noc, czy to w dzień
Chodzi za mną twój cień
O mazurska harcereczko ty
Kwitną róże i bzy
A w oczętach twych łzy
I spokoju nie dajesz ty mi

Szara harcerko
Smutne twe oczy
Patrząc nie widzisz ty mnie
Ogniska płoną, skry się migocą
I w dzień i w nocy czas mknie

Czy pamiętasz te dni
Ja na warcie i ty
W szarym lesie - przyjacielu nasz
Cały obóz już śpi
Tylko cień sosny drży
Czuwaj, zaśnij w mym sercu i ty

Szara lilijka
Gdy zakochasz się w szarej lilijce

I w świetlanym harcerskim krzyżu
Kiedy olśni cię blask ogniska
Rade jedną ci dam

ref: Załóż mundur i przypnij lilijkę
Czapkę na bakier włóż i noś
W szeregu stań wśród harcerzy
I razem z nimi w świat rusz

Razem z nimi będziesz wędrował
Po Łysicy i Świętym Krzyżu
Poznasz uroki gór Świętokrzyskich
Które powiedzą ci tak

Gdy po latach będziesz wspominał
Stare dzieje z harcerskiej drużyny
Swemu dziecku co dorastać zaczyna
radę jedną mu dasz

Turystyczne




Ballada rajdowa

Właśnie tu na tej ziemi młody harcerz meldował
Swą gotowość umierać za Polskę
Tak jak ty niesiesz plecak on niósł w rękach karabin
W sercu miłość nadzieje i troskę
Może tu w Nowej Słupi w Daleszczycach Bielicach
Brzozowymi krzyżami znaczonych
Swą dziewczynę pożegnał nic nie wiedząc że tylko
Kilka dni życia mu przeznaczonych

Ref. Naszej ziemi śpiewamy ziemi pokłon składamy
Taki prosty serdeczny harcerski
Niechaj echo poniesie tę balladę rajdową
W nowe jutro i przyszłość nową

Na pomniku wyryto że szesnaście miał wiosen
Że był śmiały odważny radosny
Kiedy padał płakała cała puszcza jodłowa
Nie doczekał czekanej tak wiosny
I choć on nie doczekał to nie zginął tak sobie
Przetarł szlak którym dzisiaj wędrujesz
I gdy tak przy ognisku śpiewasz swoją balladę
Tak jak on w sercu ojczyznę czujesz

Bez słów

Chodzą ulicami ludzie
Maj przechodzą, lipiec, grudzień
Zagubieni wśród ulic bram
Przemarznięte grzeją dłonie
Dokądś pędzą, za czymś gonią
I budują wciąż domki z kart

Ref. A tam w mech odziany kamień
Tam zaduma w wiatru graniu
Tam powietrze ma inny smak
Porzuć kroków rytm na bruku
Spróbuj - znajdziesz jeśli szukać
Zechcesz nowy świat, własny świat

Płyną ludzie miastem szarzy
Pozbawieni złudzeń, marzeń
Omijają wciąż główny nurt
Kryją się w swych norach krecich
I śnić nawet o karecie
Co lśni złotem nie potrafią już

Żyją ludzie, asfalt depczą
Nikt nie krzyknie - każdy szepce
Drzwi zamknięte, zaklepany krąg
Tylko czasem kropla z oczu
Po policzku w dół się stoczy
I to dziwne drżenie rąk

Bieszczady

Tu w dolinach wstaje mgłą wilgotny dzień,
Szczyty ogniem płoną, stoki kryje cień.
Mokre rosą trawy wypatrują dnia,
Ciepła, które pierwszy słońca promień da.
Ref. Cicho potok gada, gwarzy pośród skał
O tym deszczu, co z chmury trochę wody dał.
Świerki zapatrzone w horyzontu kres
Głowy pragną wysoko, jak najwyżej wznieść.

Tęczą kwiatów barwny połoniny łan,
Słońcem wypełniony jagodowy dzban.
Pachnie świeżym sianem pokos pysznych traw,
Owiec dzwoneczkami cisza niebu gra.
Serenadą świerszczy, kaskadami gwiazd
Noc w zadumie kroczy, mroku ścieląc płaszcz.
Wielkim wozem księżyc rusza na swój szlak,
Pozłocistym sierpem gasi lampy dnia.

Bieszczadzki trakt

Kiedy nadejdzie czas, wabi nas ognia blask
Na polanie gdzie króluje zły.
Gwiezdny pył, w ogniu tym łzy wyciśnie nam dym,
Tańczą iskry z gwiazdami, a my:

Śpiewajmy wszyscy w ten radosny czas,
Śpiewajmy razem, ilu jest tu nas.
Choć lata młode szybko płyną, wiemy, że
Nie starzejemy się.

W lesie, gdzie licho śpi, ma przygoda swe drzwi.
Chodźmy tam, gdzie na ścianie lasu lśnią
Oczy sów, wilcze kły, rykiem powietrze drży,
Wszystkim misiom już bajki się śnią.

Dorzuć do ognia drew, w górę niech płynie śpiew.
Wiatr poniesie go w wilgotny świat.
Każdy z nas o tym wie - znowu spotkamy się,
A połączył nas bieszczadzki trakt.

Bieszczadzki rajd

Zebrało się tutaj wielu
Takich, jak ty
Siadaj z nami, przyjacielu,
A zaśpiewamy ci:

Ref. Rajd, rajd, Bieszczadzki rajd,
Czy to w słońce, czy to w deszcz,
Idziesz z nami, przyjacielu
Bo sam chcesz

Każdy harcerz przeżyć chce
Ten bieszczadzki rajd,
Aby wzmocnić swoje siły,
Jemy dużo pajd.

Czasem chleba nam brakuje,
Ale fajno jest
Ktoś nas wtedy poratuje,
To braterski gest.

Może kiedys tu za rok
Znowu się spotkamy.
Obsiądziemy ogień wokół
I tak zaśpiewamy

Bieszczadzkie Anioły

Anioły są takie ciche
Zwłaszcza te w Bieszczadach
Gdy spotkasz takiego w górach
Wiele z nim nie pogadasz
Najwyżej na ucho ci powie
Gdy będzie w dobrym humorze
Że skrzydła nosi w plecaku
Nawet przy dobrej pogodzie

Anioły są całe zielone
Zwłaszcza te w Bieszczadach
Łatwo w trawie się kryją
I w opuszczonych sadach
W zielone grają ukradkiem
Nawet karty mają zielone
Zielone mają pojęcie
A nawet zielony kielonek

Ref: Anioły bieszczadzkie, bieszczadzkie anioły
Dużo w was radości i dobrej pogody
Bieszczadzkie anioły, anioły bieszczadzkie
Gdy skrzydłem cię trącą już jesteś ich bratem

Anioły są całkiem samotne
Zwłaszcza te w Bieszczadach
W kapliczkach zimą drzemią
Choć może im nie wypada
Czasem taki anioł samotny
Zapomni dokąd ma lecieć
I wtedy całe Bieszczady
Mają szaloną uciechę

Anioły są wiecznie ulotne
Zwłaszcza te w Bieszczadach
Nas też czasami nosi
Po ich anielskich śladach
One nam przyzwalają
I skrzydłem wskazują drogę
I wtedy w nas się zapala
Wieczny bieszczadzki ogień

Bieszczadzkie reggae

Z porannej mgły snuje się dym
Jutrzenki szal na stokach gór
Nowy dzień budzi się, budzi się
Melodię dnia już rosa gra

Ref. Reggae, bieszczadzkie reggae
Słońcem pachnące ma jagód smak.
Reggae, bieszczadzkie reggae
Jak potok rwący przed siebie gna.

Połonin czar ma taka moc
Że gdy je ujrzysz pierwszy raz
Wrócić chcesz, wrócić chcesz znów za rok
Z poranną rosą czekać dnia.

Dwie drogi


Jedną drogą ty, drugą drogą ja,
A przez rzekę tylko jeden most.
Pod tym mostem wiatr swoją bazę ma,
Warto więc zatrzymać się na noc.
Ile nocy prześpiewanych aż po świt,
Ile ognisk aż po brzask,
Ile zwrotek zapamiętasz przez te dni -
Schowaj w sercu, ruszać czas.

Jedną drogą ja, drugą drogą ty,
Powykręcał nam te drogi los.
Drogowskazy złe wplątał między mgły,
Trudno bracie, trzeba walić wprost.

Dym jałowca

Dym jałowca łzy wyciska
Noc się coraz wyżej wznosi
Strumień srebrną falą błyska
Czyjś głos w leśnej ciszy prosi

Ref. Żeby była taka noc,
Kiedy myśli mkną do Boga.
Żeby były takie dni,
Że się przy nim ciągle jest.
Żeby był przy tobie ktoś,
Kogo nie zniechęci droga.
Abyś plecak swoich win
Stromą ścieżką umiał nieść.


Ogrzej dłonie przy ognisku,
Płomień twarz ci zarumieni,
Usiądziemy przy nim blisko
Jedną myślą połączeni.

Tuż pod szczytem się zatrzymaj,
Spójrz, jak gwiazdy w dół spadają,
Spójrz, jak drga kosodrzewina
Góry z tobą wraz wołają

Dziewczyna rumiankowa

Przez okno wbiegłaś tu, prosto do mojego snu,
gdzie rośnie tyle traw, żeby mogły ukryć nas.
Dziewczyna rumiankowa, wśród białych kwiatów tańczy.
O mnie mało sobie dba, nie wie jeszcze, że to ja.

Ref: Ile jabłek na jabłoni, Tyle lat, tyle lat Cię będę gonił
W mysiej dziurze, czy na chmurze
Nie ukryjesz się na dłużej

Z łąk jasnych zbiegłaś tu, Gdzie sosnowy szumi bór
Gdzie rośnie taki las, w którym nikt nie znajdzie nas
Herbaty zaparzone, nad kubkiem Twoje oczy
Co nie widzą jeszcze mnie i nie wiedzą że to my ...

Dżdżownica

Ref. Nie, nie umieraj x3
Dżdżownico!
Dzik jest dziki, dzik jest zły,
Dzik ma bardzo ostre kły.
Kto spotyka w lesie dzika,
Ten na drzewo zaraz zmyka.

Proszę państwa, oto miś,
Miś jest bardzo grzeczny dziś,
Chętnie państwu łapę poda,
Nie chce podać, a to szkoda.

Mam trzy latka, trzy i pół,
Sięgam głową ponad stół,
Mam fartuszek z muchomorkiem,
Do przedszkola chodzę z workiem.

Poszła Ola do przedszkola,
Zapomniała parasola.
A parasol był zepsuty,
Połamane wszystkie druty.

Idzie lisek koło drogi,
Cichuteńko stawia nogi,
Nic nikomu nie powiada,
Do sąsiada się zakrada.

Rudy ojciec, rudy dziadek,
Rudy ogon to mój spadek.
A ja jestem rudy lis,
Znikaj stąd bo będę gryzł.

Łysy ojciec, łysa matka,
Łysy sąsiad i sąsiadka.
A ja także łysy byłem,
I się z łysą ożeniłem.

Kupka jeża zawsze świeża,
Jak nie świeża, to nie jeża,
Jak nie jeża, to śmierdząca,
Jak śmierdząca to zająca.

Małpy skaczą niedościgle,
Małpy robią małpie figle.
Niech pan spojrzy na pawiana,
Co za małpa proszę pana.

Siedzi harcerz na nocniku,
zaraz będzie robić... masło.
I tak siedzi, i rozmyśla
aż tu nagle światło zgasło.

Pszczółka Maja sobie lata,
zbiera nektar dziś na kwiatach.
A tam Gucio w tulipanie
czeka sobie na śniadanie.

W Pacanowie kozy kują,
więc koziołek mądra głowa.
Błąka się po całym świecie,
aby dojść do Pacanowa.

Miś Koralgol wielki pan
kupił sobie fortepian.
Lecz nie umiał na nim grać,
dostał klapsa poszedł spać.

Tańcowały dwa Michały
jeden duży drugi mały.
Jak ten duży zaczął krążyć,
to ten mały nie mógł zdarzyć.

Na stoliku w pokoiku
stało mleczko i jajeczko.
Przyszedł kotek wypił mleczko,
a ogonkiem zbił jajeczko.

Przyszła mama kotka zbiła,
a skorupki wyrzuciła.
Przyszedł tata kotka schował,
a mamusię pocałował.

Tam na polu stoi krowa,
ryczy, bo jest pełna mleka.
Biegnie do niej Maciejowa
drogą jedzie dyskoteka.

Deszczyk pada, słonko świeci,
Baba-Jaga masło kleci.
Co ukleci zaraz zjada,
myśli, że to czekolada.

Za górami, za lasami,
jest oaza z tubylcami.
Jeśli tutaj przyjedziecie,
to na pewno dostrzeżecie.

Nie codzienne więc nastroje
i młodzieży liczne roje.
Szukające sensu życia,
bez palenia i bez picia.

Jaki był ten dzień


Późno już, otwiera się noc
Sen podchodzi do drzwi
Na palcach jak kot
Nadchodzi czas ucieczki na aut
Gdy kolejny mój dzień
Wspomnieniem się stał

Jaki był ten dzień, Co darował co wziął
Czy wyniósł mnie pod niebo, czy zrzucił na dno
Jaki był ten dzień, czy coś zmienił czy nie
Czy był tylko nadzieją na dobre i złe

Łagodny mrok zasłania mi twarz
Jakby przeczył ,że chce być z tobą Choć raz
Nie skarżę się ,że mam to co mam,
Że przegrałem cos znów, że znów jestem sam

Jaki był ten dzień, Co darował co wziął
Czy wyniósł mnie pod niebo, czy zrzucił na dno
Jaki był ten dzień, czy coś zmienił czy nie
Czy był tylko nadzieją na dobre i złe

Hej hej daleka drogo

Szum drzew, i poświst wiatru
I ballady, w uszach głos
Mocne buty, pełen plecak
Z za pasem , pusty trzos

Hej, hej daleka drogo
Hej, hej zielony lesie
Hej, hej głęboka wodo
Hej, hej serce nas niesie

Gitara w ręku, a nuty w głowie
Wiatr nam zaśpiewa, echo odpowie
Echo odpowie, słowa ballady
No bo na echo, to nie ma rady

Będzie ją śpiewał, harcerz w obozie
Dzielny marynarz, na wielkim morzu
Słowa ballady, z echem się czubią
Harcerz je kocha, zuchy je lubią

Harcerz jest dzielny, chce zdobyć ćwika
Lecz najpierw musi, zdobyć młodzika
Mapa nas niesie, gdzieś na manowce
I tak pójdziemy, na wywiadowcę

I chociaż spotka, na drodze dzika
I tak pójdziemy, w biegu na ćwika
Hej dzielny ćwiku, uchyl swe czoło
Przed tobą stoi harcerz HO

Hej przyjaciele

Tam dokąd chciałem, już nie dojdę, szkoda zdzierać nóg.
Już wędrówki naszej wspólnej, nadchodzi kres.
Wy pójdziecie inną drogą, zostawicie mnie.
Odejdziecie, sam zostanę, na rozstaju dróg.
Hej, przyjaciele! Zostańcie ze mną,
Przecież wszystko to co miałem oddałem wam.
Hej przyjaciele! Choć chwilę jedną,
Znowu w życiu mi nie wyszło, znowu jestem sam.

Znów spóźniłem się na pociąg i odjechał już.
Tylko jego mglisty koniec zamajaczył mi.
Stoję smutny na peronie z tą walizką jedną.
Tak jak człowiek, który zgubił od domu swego klucz.

Tam, dokąd chciałem, już nie dojdę, szkoda zdzierać nóg.
Już wędrówki naszej wspólnej nadchodzi kres.
Wy pójdziecie inną drogą, zostawicie mnie.
Zamazanych drogowskazów nie odczytam już.

Jak dobrze nam

Jak dobrze nam zdobywać góry
I młodą piersią chłonąć wiatr,
Prężnymi stopy deptać chmury
I palce ranić ostrzem Tatr.

Ref. Mieć w uszach szum, strumieni śpiew,
A w żyłach roztętnioną krew.
Hejże hej, hejże ha,
Żyjmy więc, póki czas.
Bo kto wie, bo kto wie,
Kiedy znowu ujrzę was.

Jak dobrze nam głęboką nocą,
Wędrować jasną wstęgą szos.
Patrzeć jak gwiazdy niebo złocą,
czekać co przyniesie los.

Jak dobrze nam po wielkich szczytach
Wracać w doliny, progi swe,
Przyjaciół jasne twarze witać,
O, młoda duszo, raduj się!

Lato z komarami

Tak niedługo miało przyjść
Potem długo miało być
Wymarzone, wytęsknione, wyczekane.
Kiedy nadszedł wreszcie ten
Wymarzony pierwszy dzień
Nie wiedziałem jeszcze jak to będzie dalej.
Siedem minut spóźnił się
Pociąg, który przywiózł mnie
A gdy namiot wreszcie stanął nad jeziorem.
Zrozumiałem wtedy, że
Coś mnie gryzie, coś mnie je
Nie zważając na pogodę i na porę.
Bo to jest

Ref.: Lato z komarami,
Lato swędzące bez przerwy,
Lato z komarami,
Lato, komary, nerwy.

Miał być spokój, miał być czas
Tkwimy tutaj pierwszy raz
Na obozie, pod namiotem całkiem sami.
Ważne przejścia miały być
Nasze noce, nasze dni
Zagubione gdzieś pomiędzy jeziorami.
A więc witamina B
Owadosol itp.
A gdy walka wkrótce stała się koszmarem.
Gdy zwijałem namiot swój
Obok mnie komarów rój
Pobzykiwał turystyczne pieśni stare.

Lato z ptakami odchodzi

Lato z ptakami odchodzi
Wiatr skręca liście w warkoczach
Dywanem pokrywa szlaki
Szkarłaty wiesza na zboczach
Przyobleka myśli w kolory
W liści złoto, buków purpurę
Palę w ogniu letnie wspomnienia
Idę wymachując kosturem

Ref. Idę w górach cieszyć się życiem
Oddać dłoniom halnego włosy
W szelest liści wsłuchać się pragnę
W odlatujących ptaków głosy

Słony pot czuję w ustach
Dzień spracowany ucieka
Anioł zapala gwiazdy
Oświetla drogę człowieka
Już niedługo rozpalę ogień
Na rozległej górskiej polanie
Już niedługo szałas zielony
Wśród dostojnych buków powstanie

Moi przyjaciele

Kiedy was nie ma to tak jakby nagle,
Zabrakło w moim życiu muzyki.
Kiedy was nie ma to czas mnie straszy,
Że przeminą , że będą chwile.
Kiedy was nie ma to tak jakby niebo,
Chciało się rozstać na zawsze ze słońcem.
Kiedy was nie ma to dość mam wszystkiego,
I pragnę stąd na zawsze odejść.

Ref. Moi przyjaciele, moi przyjaciele,
Moi przyjaciele bądźcie zawsze ze mną
Moi przyjaciele, moi przyjaciele,
Z wami wiem, że mogę wszystko, że wystarczy
Tylko chcieć.

2.Jak mam wyśpiewać jak mam dziękować,
Jak wytłumaczyć, że bez was mnie nie ma.
Przytulam do was swoją miłość,
I wdzięczność swą w modlitwę zmieniam.
Milion aniołów narysuję,
I wszystkie razem postrącam z nieba.
Dom na górze wybuduję,
I zagram dla was kiedy trzeba.

Obozowe tango

Obozowe tango śpiewam dla ciebie,
Wiatr je niesie , las kołysze,
Do snu dziewczę me.
Spij ,moja kochana i czekaj na mnie,
Może , gdy się obóz skończy,
Znów spotkamy się.

I choć nas dzieli vMoże tysiące wiosek i mil,
Nie zapominaj
Razem spędzonych chwil .
Tę leśną serenadę
Śpiewam dla ciebie,
Obozowe tango, które
Znów połączy nas

Czy pamiętasz jeszcze jak przy ognisku
W ciemnym lesie na polanie
Spotkaliśmy się
Las nam szumiał rzewnie, ty byłaś blisko.
Serca nasze z żarem iskier
Połączyły się.

Oczekiwanie na lato

Jest sroga zima, a o lecie już myślę nieśmiało
Kiedy z wiatrem i złotą kulą słońca
Znów wyruszę na włóczęgę wspaniałą
Gorące lato, mała ważka nad wodą szybuje
Senne żaby leniwie drzemią w stawie
Polny konik swe skrzypce szykuje

Przy kominku ciepły płomień
Ciągle lato przypomina
Spójrz za oknem, jak w zamieci
Tańczy z mrozem biała zima

Zielone liście, gdzieniegdzie pożółkły na drzewach
Jesień idąc rozpina babie lato
Twoja buzia jest cała w złotych piegach
Ale jest zima, mróz trzaska i rysuje figury
Byle jeszcze tak dotrwać aż do lata
Potem opuścić szare miejskie mury

Piosenka na rozgrzanie

Zimno tak, że aż strach
Jakże rozgrzać się?
Korowody chłodnych myśli oziębiają mnie
Nie pomaga łyk herbaty
Ani ciepły szal,
Urojone z sopli kraty
Jak roztopić mam?

Ref. Piosenka na rozgrzanie, na rozgrzanie serc
Rozgrzewa mnie takie granie, jak w domu ciepły piec
W przytulnym cieple nutek, w przytulnym cieple pauz
Z zimnego jak lód serca wypłynie czasem łza.

Jak dziewczynka z zapałkami,
Chcę ciepła, miłości.
Nie rozgrzeję się słowami - tymi co ze złości.
Nie rozbawią mnie pajace,
Co na sznurkach skaczą.
Chociaż wszystkim nam tak zimno,
Dobrze dziś pajacom.

Płomienie

Już późno wieczór oddycha
Już noc niewiadoma i cicha
Już pora rozpalić ogniska
Nie wiedzieć gdzie gwiazda, gdzie iskra.

Płomienie, płomienie, czerwone okruszyny słońca
Płomienie, płomienie, czekamy aż wypalą się do końca
Płomienie, płomienie, na twarzach został ślad gorąca
Płomienie, płomienie, czekamy, aż wypalą się do końca.

Już późno makiem zasiało
Już sen twarz pochyla swą białą
Nad żarem popiołów motyle
Więc jeszcze popatrzmy przez chwilę...

Płomienie, płomienie, czerwone okruszyny słońca
Płomienie, płomienie czekamy, aż wypalą się do końca
Płomienie, płomienie, na twarzach został ślad gorąca
Wspomnienie, wspomnienie, co nigdy nie wypali się do końca.

Przy ognisku baj baj baj

Powiało wiatrem od Łysicy,
polało deszczem z drugiej strony
i chociaż tak ponuro na ulicy,
nie powiesz chyba, żeś zmęczony.
Na górskich szlakach, bez kompasu,
gdzie nogi same nas poniosą,
znów się spotkamy i wystarczy czasu
na pogaduszki późną nocą.

Ref. Przy ognisku długo baj, baj, baj...
Jeszcze do północy mamy sporo czasu,
Przy ognisku przecież naj, naj, naj...
najcudowniej bije serce lasu.

Nie warto kilometrów liczyć,
bo czasem można iść na skróty,
a gdy potrzeba, to ci ktoś pożyczy
od twoich mniej dziurawe buty.
Na górskich szlakach, bez kompasu,
gdzie nogi same nas poniosą,
znów się spotkamy i wystarczy czasu
na pogaduszki późną nocą.

Sierpień

Szepczą auta zakochane w asfaltach
W sadach drzewa się wznoszą na palcach
Mewy żagle między niebem a wodą
Pług i brona pod sierpniową pogodą

Gwiezdna panna patrzy z nieba jak święta
Księżyc pachnie niby bochen przecięty
Niebo szkli się brylantami jak pierścień
Szczęście staje się chlebem chleb szczęściem

Zmrok wyrasta namiotami na brzegach
Idą snopy rośnym polem w szeregach
Noc gwiazdami sieje ziemię naokół
Ziemia wzdycha odpoczynkiem po roku

Strumień

Idę w góry w marzeniach, dalej i dalej
Znajdę to co mi dane, jeszcze odnaleźć
Widzę ślady ogniska, drewno z szałasu
Zapach wczorajszej zupy resztek zapasów

Strumień cicho szumi w dole
I z drzewami gada
Żeby czar tych dni powrócił
Czy jest na to rada?
Twarze już się rozpływają
Jak na deszczu szyby
Zima ziemią zawładnęła
Zakuła ją w dyby

Dobrze, dobrze się stało, że zima biała
Wspomnień nie zamroziła, bo nie umiała
Bo gdy w twym życiu ciężkie, chwile nastaną
Wszystko diabli gdzieś wezmą, one zostaną

Czy pamiętasz jeszcze ogniska płomień
Czy wraca do twej pamięci dotyk mej dłoni
Gdy wiatr gitary struny trąci leciutko
Wraca wspomnienie lata, ale na krótko

Skaut bez buta

Czort niesie po lesie
Skauta bez buta,
Bo skaut ubogi
Włożył sobie trep na nogi.

Ref. Hej, laski błyskają,
A trepeczki stukają!
Hej, wesołe jest to życie
Skauta bez buta!

Ej, skaucie, mój skaucie
Co masz w tym bucie?
Ej, dziury same dziury
Od podeszwy aż do góry.

Hej, skautki, hej, skautki
Chodźcie do tej budki
Bo w budce się chowa
Wasza druhna drużynowa

Eh, życie jak życie
Rozmaicie się plecie
Raz płynie w pojedynkę
Innym razem zaś w duecie.

Śpiewogranie

Jest, że lepiej już nie, nie będzie, bo wiem,
Że będzie jak jest.
Jest, że serce chce bić i bije i żyć
I śpiewać się chce!

Ref. Nasze wędrowanie, nasze harcowanie,
Nasze śpiewogranie dziś się dziej!
Jeszcze długa droga, jeszcze ogień płonie,
Jeszcze śpiewać każdemu serce chce!

Nam nie trzeba już nic tylko raju bram,
Gdzie śpiewam i gram.
Nam żaden smutek na skroń tylko radość i dłoń
Przyjaźni to znak!

Warta

Ja się nie boję sama na warcie stać
sama na warcie stać
sama na warcie stać
i nie rozumiem jak inni mogą spać
w tak gwieździstą noc na niebie

ref. Złoty księżyc w szczelnie świeci
milion gwiazd a tu nad rzeką obóz nasz
nasze wspomnienia z prądem rzeki płyną do rodzinnych miast
a ja tu pełnię straż
a ja tu pełnię straż

stoję na warcie choć czasem leje deszcz
choć czasem leje deszcz
choć czasem leje deszcz
stoję uparcie choć czasem mokro jest
i namiot mokry też
na niebie…
ref. Złoty księżyc…

We wtorek w schronisku
Złotym kobiercem wymoszczone góry
Jesień w dolinę przyszła dziś nad ranem
Buki czerwienią zabarwiły chmury
Z latem się złotym właśnie pożegnałem

Ref. We wtorek w schronisku po sezonie
W doliny wczoraj zszedł ostatni gość
Za oknem plucha, kubek parzy dłonie
I tej herbaty i tych gór mam dość

Szaruga niebo powoli zasnuwa
Wiatr już gałęzie pootrząsał z liści
Pod wiat, pod górę znowu sam zasuwam
Może w schronisku spotkam kogoś z bliskich

Ludzie tak wiele spraw muszą załatwić
A czas sobie płynie wolno "panta rei"
Do siebie tylko już nie umiem trafić
Kochać - to więcej z siebie dać, czy mniej?

Wędrowanie

Rozwichrzone nad głową sosny rosochate,
Biegną niebem chmurki, owieczki skrzydlate,
Senne oko jeziora zda się na wpół drzemie,
Kolorowe sady słodkie niosą brzemię.

Ref. A nam czegóż to więcej potrzeba,
Powiedz nam
Powiedz nam lesie i drogo piaszczysta
Powiedz nam.

Połoniny zielone, przepastne doliny,
Ukwiecone łąki - strojne jak dziewczyny,
Płaczka wierzba przysiadła na przydrożnym rowie,
Matka żegnająca ruszających w drogę.

Przemierzamy drożyny jak wędrowne ptaki,
Co na niebie kluczem wyznaczają szlaki,
Dokąd, dokąd tak pędzisz uskrzydlony bracie,
Pędzisz nie bez celu - już we krwi to macie.

Wieczorne śpiewogranie

Kiedy cisza świat zaległa
Bóg rozpostarł tren ciemności
I gdy gwiazdy w noc wybiegły
szukać źródła swej światłości

Śpiewam do was i do nieba,
Że przyjażni mi potrzeba
Płomiennego ogniobrania
Rąk przyjaciół i kochania i kochania

Kiedy wieczór nas połączy
Z rąk do serca mkną iskierki
I gdy oczy są wpatrzone
W płomień szcześcia i podzięki

Kiedy przyjaźń w nas rozkwita
Czas zatrzymał się zwabiony
I gdy rozstać się nie chcemy
Świat jest w duszach uniesiony

Zawsze razem

Razem, razem tak jak za dawnych lat
Razem, razem tak jak za dawnych lat
Raz na scenie, raz na szlaku
Raz na harcerskim biwaku
Zawsze jest tam jeden z nas
Raz nad morzem na jeziorach
Bo nadchodzi taka pora
W ręce łapać słońca blask
Obejdziemy Gołoborze, miej nas w rękach dobry Boże
By nam sił starczyło dziś
Co niektórzy weszli w krzaki
Lecz zwiniemy się jak ptaki
W ten radosny bratni klucz

Znowu razem, znowu razem
Tu i tam, tu i tam
Znowu razem i nie jesteś sam
Choć do siebie nam daleko
Choć do siebie nam daleko
Ale uczy nas ogniska krąg
Znowu razem, znowu razem
Tu i tam, tam i tu

Znowu razem i nie jesteś sam
Choć do siebie nam daleko
Choć do siebie nam daleko
Ale uczy nas ogniska krąg
Znowu razem tak jak za dawnych lat
Znowu razem tak jak za dawnych lat
Znowu razem, znowu razem
Tu i tam, tam i tu
Znowu razem i nie jesteś sam
Choć do siebie nam daleko
Choć do siebie nam daleko
Ale uczy nas ogniska krąg/ x2

Zielony płomień

W dąbrowy gęstym listowiu
Błyska zielona skra
Trzepocze z wiatrem jak płomień
Mundur harcerski nasz.
Czapka troszeczkę na bakier,
Dusza rogata w niej,
Wiatr polny w uszach i ptaki
W pachnących włosach drzew.

Gdzie niskie niebo usypia
Na rosochatych pniach,
Gdziekolwiek namiot rozpinasz,
Będzie kraina ta.
Zieleń o zmroku wilgotna
Z niebieską plamką dnia,
Cisza jak gwiazda ogromna
W grzywie złocistych traw.

Tam gdzie się kończy horyzont
Leży nieznany ląd,
Ziemia jest trochę garbata,
Więc go nie widać stąd.
Kreską przebiega błękitną,
Strzępioną pasmem gór,
Żeglują ku tej granicy
Białe okręty chmur.

W dąbrowy gęstym listowiu
Błyska zielona skra,
Trzepocze płomień zielony,
Mundur harcerski nasz.
Czapka troszeczkę na bakier,
Lecz nie poprawiaj jej,
Polny za uchem masz kwiatek,
Duszy rogatej lżej!

Zielony pociąg

Zielony pociąg ruszył na zielony przygód szlak
Zielony namiot czeka i zielony czeka las
Przy ognisku siedzę ja i przy ognisku siedzisz ty
Już spełnione wszystkie sny a w głowie zielona, upatra myśl

Ref. Śpiewać całą noc, całą noc do rana
Na polanie cichej rozrzucać śmiech
Dobre wróżby czytać w płomieni plamach
Nim konie rżeniem obudzą dzień
Śpiewać całą noc, całą noc do rana
Na polanie cichej rozrzucać śmiech
Dobre wróżby czytać w płomieni plamach
Chcę tylko z tobą, z tobą chcę

Zielone siano pachnie jak zielonej łąki dno
Zielone serca marzą a zielone ręce drżą
Na rozłąki długie dni węgielek z ognia dajesz mi
W nim zaklęta wspomnień moc, a z nami zielone pragnienie to

Zielony plecak czeka na zielone lato znów
Zielone listy pełne są zielonych ciepłych słów
Mój węgielek w dłoniach grzej i już nam czekać będzie lżej
Nim przeminą długie dni pod niebem zielony

Rockowe/Inne




Ale to już było

Z wielu pieców się jadło chleb
Bo od lat przyglądam się światu
Nieraz rano zabolał łeb
I mówili zmiana klimatu
Czasem zdarzył się wielki raut
Albo feta proletariatu
Czasem podróż najlepszym z aut
Częściej szare drogi powiatu

Ale to już było
I nie wróci więcej
I choć tyle się zdarzyło
To do przodu wciąż wyrywa głupie serce
Ale to już było
Znikło gdzieś za nami
Choć w papierach lat przybyło
To naprawdę wciąż jesteśmy tacy sami

Na regale kolekcja płyt
I wywiadów pełne gazety
Za oknami kolejny świt
I w sypialni dzieci oddechy
One lecą drogą do gwiazd
Przez niebieski ocean nieba
Ale przecież za jakiś czas
Będą mogły same zaśpiewać

Chodź, pomaluj mój świat

Piszesz mi w liście, że kiedy pada
kiedy nasturcje na deszczu mokną
siadasz przy stole wyciągasz farby
i kolorowe otwierasz okno
Trawy i drzewa są takie szare
barwę popiołu przybrały nieba
w ciszy tak smutno szepce zegarek
o czasie, co mi go nie potrzeba

Ref. Więc chodź pomaluj mój świat
na żółto i na niebiesko
niech na niebie stanie tęcza
malowana twoją kreską
więc chodź pomaluj mi życie
niech świat mój się zarumieni
niech mi zalśni w pełnym słońcu
kolorami całej ziemi

Za siódma górą, za siódmą rzeką
twoje sny zamieniasz na pejzaże
niebem się wlecze wyblakłe słońce
oświetla ludzkie wyblakłe twarze

Człowiek z liściem

Wsiadł do autobusu człowiek z liściem na głowie
Nikt go nie poratuje, nikt mu nic nie powie
Tylko się każdy gapi, tylko się każdy gapi i nic

Siedzi w autobusie człowiek z liściem na głowie
O liściu w swych rzadkich włosach nieprędko się dowie
Tylko się w okno gapi, tylko się w okno gapi i nic

Uważaj to nie chmury, to Pałac Kultury
Liście lecą z drzew, liście lecą z drzew
tak siedzi w autobusie człowiek z liściem na głowie
Nikt go nie poratuje, nikt mu nic nie powie
Tylko się każdy gapi, tylko się każdy gapi i nic

Wsiadł drugi podobny, nad człowiekiem się zlitował
Tamten się pogłaskał w główkę liścia sobie schował
Bo ja mówi, jestem z lasu, bo ja mówi, jestem z lasu i nic

Dmuchawce latawce

Obudzimy się wtuleni w południe lata
Na końcu świata, na wielkiej łące
Ciepłej i drżącej

Wszystko będzie takie nowe i takie pierwsze
Krew taka gęsta, tobie tak wdzięczna
Z tobą bezpieczna nad nami

Ref. Dmuchawce, latawce, wiatr
Daleko z betonu świat
Jak porażeni, bosko zmęczeni posłuchaj
Muzyka na smykach gra
Do ciebie po niebie szłam
Tobą oddycham, płonę i znikam chodź ze mną

Kołysanka dla misiaków

W tym pokoju bardzo cicho dziś
Po trzech dniach nareszcie śpisz
Gdzieś za drzwiami został ból
Całych siebie chcemy dać
Kilku ludzi dobrze nas zna
Tylko czasem słabnie nam puls

Ref: Już dobrze, dobrze już

Może trzeba upaść na twarz
Swoje rzeczy ubogiemu dać
I zacząć malować bez farb
Przeklinamy dzień za dniem
Spisz bo życie Twoje nie jest snem
Taki ciężar tylko zgina ci kark

W kącie siedzi anioł stróż
Strzeże naszych ciał i dusz
Za godzinę muszę wyjść
Przyjdź po bliskość moich ust
Chcę Ci dać trochę wiary w cud
Póki możesz moje wino pij

Moja i twoja nadzieja

Spróbuj powiedzieć to, nim uwierzysz że
Nie warto mówić kocham
Spróbuj uczynić gest, nim uwierzysz że
Nic nie warto robić

Nic naprawdę nic nie pomoże
Jeśli ty nie pomożesz dziś miłości

Musisz odnaleźć nadzieję
I nie ważne że nazwą ciebie głupcem
Musisz pozwolić by sny
Sprawiły bys pamiętał że

Nic naprawdę nic nie pomoże
Jeśli ty nie pomożesz dziś miłości

Moja i Twoja nadzieja
Uczyni realnym krok w chmurach
Moja i Twoja nadzieja
Pozwoli uczynić cuda

Nie płacz Ewka

Nie płacz Ewka, bo tu miejsca brak na twe babskie łzy
Po ulicy miłość hula wiatr wśród rozbitych szyb
Patrz poeci śliczni prawdy sens roztrwonili w grach
W półlitrówkach pustych SOS wysyłają w świat

Żegnam was, już wiem
Nie załatwię wszystkich pilnych spraw
Idę sam, właśnie tam
Gdzie czekają mnie
Tam przyjaciół kilku mam od lat
Dla nich zawsze śpiewam, dla nich gram
Jeszcze raz żegnam was
Nie spotkamy się

Proza życia to przyjaźni kat, pęka cienka nić
Telewizor, meble, mały fiat, oto marzeń szczyt
Hej prorocy moi z gniewnych lat obrastacie w tłuszcz
Już was w swoje szpony dopadł szmal, zdrada płynie z ust

Teksański

Herbata stygnie, zapada zmrok,
a pod piórem ciągle nic
Obowiązek obowiązkiem jest,
piosenka musi posiadać tekst
Gdyby chociaż mucha zjawiła się
mogłabym ją zabić A później to opisać...

W moich słowach słoma czai się,
nie znaczą nic
Jeśli szukasz sensu, prawdy w nich
- zawiedziesz się

A może zmienić zasady gry?
Chcesz usłyszeć słowa,
to sam je sobie wymyśl
Nabij diabła, chmurę śmierci weź -
pomoże Ci
Wnet twe myśli w słowa zmienią się,
wyśpiewasz je sam

Wehikuł czasu

Pamiętam dobrze ideał swój
Marzeniami żyłem jak król
Siódma rano, to dla mnie noc
Pracować nie chciałem, włóczyłem się
Za to do puszki zamykano mnie
Za to zwykle zamykano mnie
Po knajpach grywałem za piwko i chleb
Na życiu bluesa tak mijał mi dzień

Tylko nocą do klubu pójść
Jam session od rana, tam królował blues
To już minęło, ten klimat, ten luz
Wspaniali ludzie nie powrócą już
Nie powrócą już

Lecz we mnie zostało coś z tamtych lat
Mój mały intymny muzyczny świat
Gdy tak wspominam ten miniony czas
Wiem jedno, że to nie poszło w las
Dużo bym dał, by przeżyć to znów
Wehikuł czasu to byłby cud
Mam jeszcze wiarę, odmieni się los
Znów kwiatek do lufy wetknie mi ktoś

Whisky

Mówią o mnie w mieście:
"Co z niego za typ?
Wciąż chodzi pijany,
pewno nie wie co to wstyd.
Brudny, niedomytek, w stajni ciągle śpi!
Czego szukasz w naszym mieście?

"Idź do diabła" - mówią ludzie
Ludzie pełni cnót.
Ludzie pełni cnót.

Chciałem kiedyś zmądrzeć.
Po ich stronie być.
Spać w czystej pościeli,
świeże mleko pić.
Naprawdę chciałem zmądrzeć i po ich stronie być.
Pomyślałem więc o żonie,
aby stać się jednym z nich
Stać się jednym z nich,
Stać się jednym z nich.

Już miałem na oku hacjendę,
wspaniałą mówię Wam,
Lecz nie chciała tam zamieszkać
żadna z pięknych dam
Wszystkie śmiały się wołając,
wołając za mną wciąż:
"Bardzo ładny frak masz Billy,
Ale kiepski byłby z Ciebie,
kiepski byłby mąż.
Kiepski byłby z Ciebie mąż."

Whisky moja żono,
jednak Tyś najlepszą z dam.
Już mnie nie opuścisz,
nie, nie będę sam.
Mówią whisky to nie wszystko, można bez niej żyć.
Lecz nie wiedzą o tym ludzie,
Że najgorzej w życiu to,
To samotnym być, to samotnym być.

Zegarmistrz światła

A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz świata purpurowy
By mi zapełnić błękit w głowie
To będę jasny i gotowy.

Spłyną przeze mnie dni na przestrzał
Zasną podłogi i powietrza
Na wszystko jeszcze raz popatrzę
I pójdę nie wiem gdzie na zawsze.

Szanty



10 w skali Beauforta
Kołysał nas zachodni wiatr,
Brzeg gdzieś za rufą został.
I nagle ktoś, jak papier zbladł -
Sztorm idzie, panie bosman !

A bosman tylko zapiął płaszcz
I zaklął - Ech, do czorta !
Nie daję łajbie żadnych szans,
Dziesięć w skali Beauforta !

Z zasłony ołowianych chmur
Ulewa spadła nagle.
Rzucało nami w górę, w dół
I fala zmyła żagle.

O pokład znów uderzył deszcz
I padał już od rana.
Diabelnie ciężki to był rejs,
Szczególnie dla bosmana.

Prawdziwe czasem sny się ma,
Dziesięć w skali Beauforta !

Burza

a stary "Thunder Jim", bo tak go nazywali
wey-hej, bo burza na nas wali
bykiem spojrzał na mnie i jak mi nie przywali
burza, niech to wszystko szlag

ref. dalej rwijmy stąd, bo burza na nas wali
wey-hej, bo burza na nas wali
rwijmy stąd, bo burza na nas wali
burza, niech to wszystko szlag

a wyszło tak, bo wzrok mój spoczął na dziewczynie
wey-hej, bo burza na nas wali
pięknej niczym jacht, który w bryzgach piany płynie
burza, niech to wszystko szlag

i sama przyszła do mnie , musiał Jim się zdziwić
wey-hej, bo burza na nas wali
jej aksamitny głos: "czy mogę się posilić?"
burza niech to wszystko szlag

a teraz siedzę sam i tulę się do ściany
wey-hej, bo burza na nas wali
coś mówi mi, że dzień ten nie był zbyt udany
burza niech to wszystko szlag

Hiszpańskie dziewczyny

Żegnajcie nam dziś hiszpańskie dziewczyny
Żegnajcie nam dziś marzenia ze snów
Ku brzegom angielskim już ruszać nam pora,
Lecz kiedyś na pewno wrócimy tu znów.

Ref. I smak waszych ust, hiszpańskie dziewczyny,
W noc ciemną i złą nam będzie się śnił.
Leniwie popłyną znów rejsu godziny,
Wspomnienie ust waszych przysporzy nam sił.

Niedługo ujrzymy znów w dali Cap Deadman
I głowę baranią sterczącą wśród wzgórz,
I statki stojące na redzie przy Plymouth.
Klarować kotwicę najwyższy czas już.

A potem znów żagle na masztach rozkwitną,
Kurs szyper wyznaczy do Portland i Wight.
I znów stara łajba potoczy się ciężko
Przez fale w kierunku na Beachie Fairlie Land.

Zabłysną nam biel? skał zęby pod Dover.
I znów noc w kubryku, wśród legend i bajd.
Powoli i znojnie tak płynie nam życie
Na wodach i w portach South Foreland Light.

Morskie opowieści

Kiedy rum zaszumi w głowie,
Cały świat nabiera treści,
Wtedy człowiek chętnie słucha
Morskich opowieści.

Hej, tam, kolejkę nalej!
Hej, tam, kielichy wznieśmy!
To zrobi doskonale
Morskim opowieściom.

Łajba to jest morski statek,
Sztorm to wiatr, co dmucha z gestem.
Cierpi kraj na niedostatek
Morskich opowieści.

Pływał raz marynarz, który
Żywił się wyłącznie pieprzem,
Sypał pieprz do konfitury
I do zupy mlecznej.

Był na "Lwowie" młodszy majtek,
Czort, Rasputin, bestia taka,
Że sam kręcił kabestanem
I to bez handszpaka.

Jak pod Helem raz dmuchnęło,
Nagle zdarła moc nadludzka,
Patrzę - w koję mi przywiało
Nagą babkę z Pucka.

Niech drżą gitary struny,
Niechaj wiatr grzywacze pieści,
Niech znowu płyną ku nam
Morskich opowieści.

Od Falklandu śmy płynęli,
Doskonale brała ryba.
Mogłeś wędką wtedy złapać
Nawet wieloryba.

Długi Joe gdy się upił,
Robił bardzo głupie miny,
Albo skakał wprost do wody
I ganiał rekiny.

I choć rekin twarda sztuka,
Ale Joe w wielkiej złości
Łapał gada od ogona
I mu łamał kości.

Może ktoś się będzie zżymał
Mówiąc, że to zdrożne wieści,
Ale to jest właśnie klimat
Morskich opowieści.

Kto chce, ten niechaj wierzy,
Kto nie chce, niech nie wierzy
Nam na tym nie zależy,
Więc wypijmy jeszcze.

Pij bracie, pij na zdrowie,

Jutro ci się humor przyda,
Spirytus ci nie zaszkodzi,
Sztorm idzie - wyrzygasz.

Kto chce, ten niechaj słucha,
Kto nie chce, niech nie słucha,
Jak balsam są dla ucha
Morskie opowieści

Pożegnalny ton

Chyba dobrze wiesz już jaką z dróg
Popłyniesz kiedy serce rośnie ci nadzieją,
Że jeszcze są schowane gdzieś
Nieznane lądy, które serce twe odmienią.

Morza i oceany grzmią
Pieśni pożegnalnej ton.
Jeszcze nieraz zobaczymy się,
Czas stawiać żagle i z portu wyruszyć nam w rejs.

Chyba dobrze wiesz już jaką z dróg
Wśród fal i białej piany statek twój popłynie,
A jeśli tak - spotkamy się
Na jakiejś łajbie, którą szczęście swe odkryjesz.

W kolorowych światłach keja lśni
I główki portu sennie mówią "do widzenia",
A jutro, gdy nastanie świt,
W rejs wyruszymy, aby odkryć swe marzenia.

Nim ostatni akord wybrzmi już,
Na pustej scenie nieme staną mikrofony,
Ostatni raz śpiewamy dziś
Na pożegnanie wszystkich morzem urzeczonym.

BŚP



Światło z Betlejem

Ref. Światło z Betlejem nową światu da nadzieję!
Pokoju płomyk niech ogrzewa nas!

Jak miła ta nowina,
Maryja porodziła Syna!
W stajence tak ubogiej...
Syna, co jest naszym Bogiem!

Na Łysej Polanie
Dzisiaj cud się stanie -
Przeczysta Dziecina
Dzieło swe zaczyna:

Słowo ciałem się stało!
I z nami zamieszkało.
Dziwiliśmy się sami,
Że w namiocie z harcerzami...

Bratnie słowo sobie dajem,
Że pomagać będziem wzajem
Druh druhowi, druhnie druh
Hasło znaj: Czuj duch!

Niech rozjaśnia serca

Narodziło się w stajence Dziecię – Boży Syn!
Od tej pory wiara, miłość i nadzieja w Nim!

Ref. Niech rozjaśnia serca Gwiazda Betlejemska,
Niech nas poprowadzi siła pozaziemska!
Drogę prostą wskaże harcerska lilija,
Tam gdzie Jezus Chrystus, Józef i Maryja!

Przybyli tam trzej królowie, zostawili dary:
Złoto, mirrę i kadzidło – i świadectwo wiary!

Pastuszkowie – prości ludzie pokłon Mu oddali!
I radośnie Dzieciąteczku chórem zaśpiewali:

Przybieżeli tam i skauci, choć nie było łatwo...
I ponieśli ludziom pokój, czyli z groty Światło!

Połączeni jednym kręgiem i iskrą braterską,
Zaśpiewajmy Panu Bogu na nutę harcerską

Chwała na wysokości Bogu
A na ziemi pokój ludziom dobrej woli!

Ogień z Betlejem

W grocie z Betlejem nadzieję światu dał
Zszedł dla nas z nieba sprowadził dziwny czar
Pokoju siła i serca ciepła dar
Świat odmieniła szukając nas

Ref. Zapalmy ogień niech połączy nas
Zapalmy ogień rozniećmy go w nas
Zapalmy ogień w Narodzenia Boga Czas (x2)

Wśród ludzkich serc bagaż ciepła niósł
W uśmiechach jednał słota wiatr czy mróz
Pokoju siła i serca ciepła dar
Świat odmieniła szukając nas

Patriotyczne/Wojskowe



Czerwone maki

Czy widzisz te gruzy na szczycie?
Tam wróg twój się kryje jak szczur!
Musicie, musicie, musicie!
Za kark wziąć i strącić go z chmur!
I poszli szaleni, zażarci,
I poszli zabijać i mścić,
I poszli jak zawsze uparci,
Jak zawsze za honor się bić.

Ref. Czerwone maki na Monte Cassino
Zamiast rosy piły polską krew...
Po tych makach szedł żołnierz i ginął,
Lecz od śmierci silniejszy był gniew!
Przejdą lata i wieki przeminą,
Pozostaną ślady dawnych dni!..
I tylko maki na Monte Cassino
Czerwieńsze będą, bo z polskiej wzrosną krwi.
Runęli przez ogień, straceńcy!
Niejeden z nich dostał i padł...
Jak ci z Samosierry szaleńcy,
Jak ci spod Rokitny, sprzed lat.
Runęli impetem szalonym
I doszli. I udał się szturm.
I sztandar swój biało-czerwony
Zatknęli na gruzach wśród chmur.

Czy widzisz ten rząd białych krzyży?
To Polak z honorem brał ślub.
Idź naprzód - im dalej, im wyżej,
Tym więcej ich znajdziesz u stóp.
Ta ziemia do Polski należy,
Choć Polska daleko jest stąd,
Bo wolność krzyżami się mierzy -
Historia ten jeden ma błąd.

Deszcz, jesienny deszcz

Deszcz, jesienny deszcz
Smutne pieśni gra.
Mokną na nim karabiny,
Hełmy kryje rdza. /bis

Nieś po rosie w dal,
W zapłakany świat
Przemoczone pod plecakiem
Osiemnaście lat. /bis

Deszcz, jesienny deszcz
Bębni w hełmu stal.
Idziesz, młody żołnierzyku,
Gdzieś w nieznaną dal. /bis

Może jednak Bóg
Da, że wrócisz znów.
Będziesz tulił jasną główkę
Miłej swej do snu ...... /bis

Deszcz, jesienny deszcz
Smutne pieśni gra.
Mokną na nim karabiny,
Hełmy kryje rdza. /bis

Nieś po rosie w dal,
W zapłakany świat
Przemoczone pod plecakiem
Osiemnaście lat.

Dziś do ciebie przyjść nie mogę

Dziś do ciebie przyjść nie mogę,
Zaraz idę w nocy mrok,
Nie wyglądaj za mną oknem,
W mgle utonie próżno wzrok.
Po cóż ci, kochanie, wiedzieć,
Że do lasu idę spać.
Dłużej tu nie mogę siedzieć,
Na mnie czeka leśna brać.
Dłużej tu nie mogę siedzieć,
Na mnie czeka leśna brać.

Księżyc zaszedł hen, za lasem,
We wsi gdzieś szczekają psy,
A nie pomyśl sobie czasem,
Że do innej tęskno mi.
Kiedy wrócę znów do ciebie,
Może w dzień ,a może w noc,
Dobrze będzie nam jak w niebie,
Pocałunków dasz mi moc,
Dobrze będzie jak w niebie,
Pocałunków dasz mi moc

Gdy nie wrócę, niechaj z wiosną
Rolę moją sieje brat.
Kości moje mchem porosną
I użyźnią ziemi szmat.
W pole wyjdź pewnego ranka,
Na snop żyta dłonie złóż
I ucałuj jak kochanka,
Ja żyć będę w kłosach zbóż.
I ucałuj jak kochanka,
Ja żyć będę w kłosach zbóż.

Hej, chłopcy, bagnet na broń!
Hej, chłopcy! Bagnet na broń!
Długa droga, daleka, przed nami,
Mocne serca, a w ręku karabin,
Granaty w dłoniach i bagnet na broni.

Jasny świt się roztoczy, wiatr owieje nam oczy
I odetchnąć da płucom, i rozgorzeć da krwi,
I piosenkę jak tęczę nad ziemią roztoczy
W równym rytmie marsza: raz, dwa trzy!

Hej, chłopcy! Bagnet na broń!
Długa droga, daleka przed nami trud i znój,
Po zwycięstwo my, młodzi, idziemy na bój,
Granaty w dłoniach i bagnet na broni.

Ciemna noc się nad nami roziskrzyła gwiazdami,
Białe wstęgi dróg w pyle, długie noce i dni,
Nowa Polska zwycięska jest w nas i przed nami
W równym rytmie marsza: raz, dwa, trzy!

Hej, chłopcy! Bagnet na broń!
Bo kto wie, czy to jutro, pojutrze czy dziś,
Przyjdzie rozkaz, że już trzeba nam iść,
Granaty w dłoniach i bagnet na broni.

Jedzie, jedzie na kasztance

Jedzie, jedzie na kasztance, na kasztance
Siwy strzelca strój. (bis)

Hej, hej, komendancie miły wodzu mój. (bis)
Gdzie twój mundur jeneralski, jeneralski
Złotem szywany? (bis)

Hej, hej, komendancie, wodzu kochany. (bis)

Gdzie szabelka twa ze stali, twa ze stali
Przecie idziem w bój? (bis)

Hej, hej, komendancie miły wodzu mój. (bis)

Masz wierniejszych niż stal chłodna, niż stal chłodna
Młodych strzelców rój. (bis)

Hej, hej, komendancie, miły wodzu mój. (bis)

Nad lampasy i purpury, i purpury
Wolisz strzelca strój. (bis)

Hej, hej, komendancie, miły wodzu mój. (bis)

Ale pod tą szarą bluzą, szarą bluzą
Serce ze złota. (bis)

Hej, hej komendancie, serce ze złota. (bis)

Ale błyszczą groźną wolą, groźną wolą
Królewskie oczy. (bis)

Hej, hej komendancie królewskie oczy. (bis)
Pójdziem z tobą po zwycięstwo, po zwycięstwo

Poprzez krew i znój. (bis)
Hej, hej, komendancie, miły wodzu mój. (bis)

Jeszcze jeden mazur dzisiaj

Jeszcze jeden mazur dzisiaj,
Choć poranek świta.
Czy pozwoli panna Krysia?
Młody ułan pyta.
I tak długo błaga, prosi,
Boć to w polskiej ziemi,
W pierwszą parę ją unosi
A sto par za niemi.
W pierwszą parę ją unosi
A sto par za niemi.

On jej czule szepce w uszko,
Ostrogami dzwoni,
W pannie tłucze się serduszko
I liczko się płoni.
Cyt, serduszko, nie płoń liczka,
Bo ułan niestały,
O pół mili wre potyczka,
Słychać pierwsze strzały.

O pół mili wre potyczka,
Słychać pierwsze strzały.
Słychać strzały, głos pobudki,
Dalej, na koń, hurra!
Lube dziewczę, porzuć smutki,
Zatańczym mazura.

Jeszcze jeden krąg dokoła,
Jeden uścisk bratni,
Trąbka budzi, na koń woła,
Mazur to ostatni!
Trąbka budzi, na koń woła,
Mazur to ostatni!

Legiony

Legiony to żołnierska nuta,
Legiony to straceńców los!
Legiony to żołnierska buta,
Legiony to ofiarny stos.

Ref. My pierwsza brygada,
Strzelecka gromada
Na stos rzuciliśmy nasz życia los,
Na stos, na stos!

O ileż mąk, ileż cierpienia,
O ileż krwi, wylanych łez,
Pomimo to nie ma zwątpienia,
Dodawał sił wędrówki kres.

Nie chcemy już od was uznania
Ni waszych mów ni waszych łez
Skończyły się dni kołatania
Do waszych serc, do waszych kies.

Umieliśmy w ogień zapału
Młodzieńczych wiar rozniecić skry
Nieść życie swe dla ideału
I swoją krew i marzeń sny.

Potrafim dziś dla potomności
Ostatki swych poświęcić dni.
Wśród fałszów siać zew namiętności.
Miazgą swych ciał, żarem swej krwi.

Mówili, żeśmy stumanieni
Nie wierząc w to, że chcieć to móc!
Lecz trwaliśmy osamotnieni
A z nami był nasz drogi wódz!

O mój rozmarynie

O mój rozmarynie, rozwijaj się, (bis)
Pójdę do dziewczyny, pójdę do jedynej, zapytam się. (bis)

A jak mi odpowie: - Nie wydam się [Nie kocham cię], (bis)
Ułani werbują, strzelcy maszerują, zaciągnę się. (bis)

Dadzą mi konika cisawego, (bis)
I ostrą szabelkę, i ostrą szabelkę do boku mego. (bis)

Dadzą mi buciki z ostrogami, (bis)
I siwy kabacik, i siwy kabacik z wyłogami. (bis)

Dadzą mi uniform popielaty, (bis)
Ażebym nie tęsknił, ażebym nie tęsknił do swej chaty. (bis)

Dadzą mi karabin z polskiej stali, (bis)
Sto dwadzieścia kulek, sto dwadzieścia kulek co łeb rozwali. (bis)

Dadzą mi krzyżyk z Matką Boską, (bis)
Ażebym nie tęsknił, ażebym nie płakał gdzieś pod Moskwą. (bis)

Dadzą mi manierkę z gorzałczyną, (bis)
Ażebym nie tęsknił, ażebym nie tęsknił za dziewczyną. (bis)

A kiedy już wyjdę na wiarusa, (bis)
Pójdę do dziewczyny, pójdę do jedynej po całusa. (bis)

A gdy mi odpowie nie wydam się [nie kocham cię], (bis)
Hej tam kule świszczą i bagnety błyszczą, poświęcę się. (bis)

Na mojej mogile wyrośnie bez, (bis)
Nie chciałaś mnie kochać, nie chciałaś mnie kochać niech cię kocha pies. (bis)

Pałacyk Michla

Pałacyk Michla, Żytnia, Wola
Bronią się chłopcy od „Parasola”,
Choć na „tygrysy” mają visy-
To warszawiaki fajne chłopaki są.

Ref. Czuwaj wiaro i wytężaj słuch,
Pręż swój młody duch,
Pracując za dwóch,
Czuwaj wiaro i wytężaj słuch,
Pręż swój młody duch jak stal.

Każdy chłopaczek chce być ranny
Sanitariuszki – morowe panny,
A gdy cię kulka trafi jaka,
Poprosisz pannę – da ci buziaka – hej!

Z tyłu za linią dekowniki,
Intendentura, różne umrzyki,
Gotują zupę, czarną kawę –
I tym sposobem walczą za sprawę – hej!

Za to dowództwo jest morowe,
Bo w pierwszej linii nadstawia głowę.
A najmorowszy z przełożonych
To jest nasz „Miecio” w kółko golony – hej!

Wiara się bije, wiara śpiewa,
Szkopy się złoszczą, krew ich zalewa.
Różnych sposobów się imają,
Co chwila „szafę” nam podsuwają – hej!

Lecz na nic „szafa i granaty,
Za każdym razem dostają baty
I co dzień się przybliża chwila,
Że zwyciężymy i do cywila – hej!

Piechota

Nie noszą lampasów, lecz szary ich strój,
Nie noszą ni srebra, ni złota,
Lecz w pierwszym szeregu, podąża na bój
Piechota, ta szara piechota.

Ref. Maszerują chłopcy, maszerują,
Karabiny błyszczą, szary strój,
A przed nimi drzewa salutują,
Bo za naszą Polskę idą w bój!

Idą, a w słońcu kołysze się stal,
Dziewczęta zerkają zza płota,
A oczy ich dumnie utkwione są w dal,
Piechota, ta szara piechota.

Nie grają im surmy, nie huczy im spiż,
A śmierć im pod stopy się miota,
Lecz czoła ich dumnie wzniesione są wzwyż,
Piechota, ta szara piechota.

Miarowo bagnetów kołysze się łan,
A w sercu ich szczera ochota,
Ze śpiewam do boju wyrusza jak w tan,
Piechota, ta szara piechota.

Przybyli ułani pod okienko

Przybyli ułani pod okienko,
Przybyli ułani pod okienko
Stukają pukają, puść panienko,
Stukają pukają puść panienko.

Zaświecił miesiączek do okienka,
Zaświecił miesiączek do okienka.
W koszulce stanęła w nim panienka,
W koszulce stanęła w nim panienka.

O Jezu, a cóż to za wojacy?
O Jezu, a cóż to za wojacy?
Otwieraj, nie bój się, my czwartacy,
Otwieraj, nie bój się, my czwartacy.

Przyszliśmy napoić nasze konie,
Przyszliśmy napoić nasze konie
Za nami piechoty pełne błonie,
Za nami piechoty pełne błonie.

O Jezu, dokądże Bóg prowadzi?
O Jezu, dokądże Bóg prowadzi?
Warszawę odwiedzić byśmy radzi,
Warszawę odwiedzić byśmy radzi.

Gdy zwiedzim Warszawę, już nam pilno,
Gdy zwiedzim Warszawę, już nam pilno
Zobaczyć to stare nasze Wilno,
Zobaczyć to stare nasze Wilno.

A potem pojedziem do Krakowa,
A potem pojedziem do Krakowa.
Popatrzeć czy Polska już gotowa,
Popatrzeć czy Polska już gotowa.

Na naszą niewolę jedna rada,
Na naszą niewolę jedna rada.
Wypędzic Prusaka, wygnać Szwaba,
Wypędzic Prusaka, wygnać Szwaba.

I wspomną znów Grunwald te szubrawce,
I wspomną znów Grunwald te szubrawce.
Wybijem im Polskę raz na zawsze,
Wybijem im Polskę raz na zawsze.

A wtedy powrócim pełni chwały,
A wtedy powrócim pełni chwały.
Nad Wisłę, bez Niemców, do Warszawy,
Nad Wisłę, bez Niemców, do Warszawy.

Gąszczami, lasami, ścieżka polną,
Gąszczami, lasami, ścieżka polną.
Idziemy wywalczyć Polske wolną,
Idziemy wywalczyć Polske wolną.

Panienka otwierać podskoczyła,
Panienka otwierać podskoczyła.
Ułanów do środka zaprosiła,
Ułanów do środka zaprosiła.

Rota

Nie rzucim ziemi skąd nasz ród,
Nie damy pogrześć mowy,
Polski my naród, polski lud,
Królewski szczep piastowy.
Nie damy by nas zniemczył wróg!

Ref. Tak nam dopomóż Bóg!
Tak nam dopomóż Bóg!
Do krwi ostatniej kropli z żył
Bronić będziemy ducha,
Aż się rozpadnie w proch i w pył
Krzyżacka zawierucha.
Twierdzą nam będzie każdy próg.

Nie damy miana polski zgnieść,
Nie pójdziem żywo w trumnę
W Ojczyzny imię i w jej cześć
Podnosim czoła dumne.
Odzyska ziemię dziadów wnuk.

Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz,
Ni dzieci nam germanił!
Orężny wstanie hufiec nasz,
Duch będzie nam hetmanił.
Pójdziem, gdy zabrzmi złoty róg.

Rozkwitały pąki białych róż

Rozkwitają pąki białych róż,
Wróć, Jasieńku, z tej wojenki juz,
Wróć ucałuj, jak za dawnych lat,
Dam ci za to róży najpiękniejszy kwiat.

Kładłam ci ja idącemu w bój,
Białą różę na karabin twój,
Nimeś odszedł, mój Jasieńku, stad,
Nimeś próg przestąpił, kwiat na ziemi zwiądł.

Przeszła wiosna, lato, jesień juz,
Przekwitały pąki białych róż,
Cóż ci teraz dam, Jasieńku, hej,
Gdy z wojenki wrócisz do dziewczyny swej.

Ponad stepem nieprzejrzana mgła,
Wiatr w burzanach cichuteńko łka.
Przyszła zima, opadł róży kwiat,
Poszedł w świat Jasieńko, zginął za nim ślad.

Jasieńkowi nic nie trzeba juz,
Bo mu kwitną pąki białych róż,
Tam pod dębem, gdzie w wojence padł,
Rozkwitł na mogile białej róży kwiat.

Nie rozpaczaj, lube dziewczę, nie,
W polskiej ziemi mu nie będzie źle.
Policzony będzie trud i znój,
Za Ojczyznę poległ ukochany twój.

Rozszumiały się wierzby

Rozszumiały się wierzby płaczące,
Rozpłakała się dziewczyna w głos,
Od łez oczy podniosła błyszczące,
Na żołnierski, na twardy życia los.

ref. Nie szumcie, wierzby, nam,
Żalu, co serce rwie,
Nie płacz, dziewczyno ma,
Bo w partyzantce nie jest źle.
Do tańca grają nam
Granaty, wisów szczęk,
Śmierć kosi niby łan,
Lecz my nie znamy, co to lęk.

Błoto, deszcz czy słoneczna spiekota,
Zawsze słychać miarowy, równy krok,
Maszeruje ta leśna piechota,
Na ustach śpiew, spokojna twarz, pogodny wzrok.

I choć droga się nasza nie kończy,
Choć nie wiemy, gdzie wędrówki kres,
Ale pewni jesteśmy zwycięstwa,
Bo przelano już tyle krwi i łez.

Warszawianka

Oto dziś dzień krwi i chwały
Oby dniem wolności był
W tęczę Franków orzeł biały
Patrząc lot swój w niebo wzbił
Słońcem lipca podniecany
Woła na nas z górnych stron :
Powstań Polsko, skrusz kajdany
Dziś twój tryumf, albo zgon!

Hej, kto Polak na bagnety!
Żyj swobodo, Polsko Żyj!
Takim hasłem cnej podniety
Trąbo nasza wrogom grzmij
Trąbo nasza wrogom grzmij.

Na koń!- woła Kozak mściwy,
Karcić bunty Polskich rot,
Bez Bałkanów są ich niwy,
Wszystko zmiecie jeden lot!
Stój! za Bałkan pierś ta stanie,
Car wasz marzy płony łup
Z wrogów naszych nie zostanie
Na tej ziemi, chyba trup!

Droga Polsko Dzieci twoje
Dziś szczęśliwych doszły chwil
Od tych sławnych, gdy ich boje
Wieńczył Kremli, Tybr i Nil.
Lat dwadzieścia nasze męże
Los po obcych ziemiach siał,
Dziś, o Matko, kto poleżę,
Na twym łonie będzie spał.

Stań Kościuszko! Ugodź w serca
Co litością mamić śmią
Znał tę litość ów morderca,
Który Pragę zalał krwią?
Niechaj krew ta krwią dziś płaci
Niech nie zrosi grunt, zły gość
Laur męczeński naszych braci
Bujniej po niej będzie rość.

Toć Polaku bój zacięty,
Uledz musi dumny car,
Pokaż jemu pierścień święty,
Nieugiętych Polek dar.
Niech to godło ślubów drogich
Wrogom naszym ruszy grób
Niech krwią zlane w bojach srogich
Nasz z wolnością świadczy ślub.

O, Francuzi! Czyż bez ceny
Rany nasze dla was są?
Z pod Marengo, Lipska, Waterloo
Świat was zdradzał, my dotrwali,
Śmierć czy tryumf, my gdzie wy!
Bracia! my wam krew dawali,
Dziś wy dla nas nic- prócz łzy?

Wy przynajmniej, coście legli,
W obcych krajach za kraj swój,
Bracia nasi, z grobów zbiegli,
Błogosławcie bratni bój.
Lub zwyciężem, lub gotowi,
Z trupów naszych tamę wznieść
By krok spóźnić olbrzymowi,
Co chce światu pęta nieść.

Grzmijcie bębny, ryczcie działa
Dalej dzieci w gęsty szyk
Wiedzie hufce wolność, chwała,
Tryumf błyska w ostrzu pik!
Leć nasz orle w górnym pędzie,
Sławie, Polsce, światu służ!
Kto przeżyje wolnym będzie,
Kto umiera wolny już.

Warszawskie dzieci

Nie złamie wolnych żadna klęska,
Nie strwoży śmiałych żaden trud -
Pójdziemy razem do zwycięstwa,
Gdy ramię w ramię stanie lud.

Ref. Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój,
Za każdy kamień Twój, Stolico, damy krew!
Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój,
Gdy padnie rozkaz Twój, poniesiem wrogom gniew!

Powiśle, Wola i Mokotów,
Ulica każda, każdy dom -
Gdy padnie pierwszy strzał, bądź gotów,
Jak w ręku Boga złoty grom.

Od piły, dłuta, młota, kielni -
Stolico, synów swoich sław,
Że stoją wraz przy Tobie wierni
Na straży Twych żelaznych praw.

Poległym chwała, wolność żywym,
Niech płynie w niebo dumny śpiew,
Wierzymy, że nam Sprawiedliwy,
Odpłaci za przelaną krew.

Wojenko wojenko

Wojenko, wojenko, cóżeś ty za pani,
Że za tobą idą, że za tobą idą
Chłopcy malowani?

Chłopcy malowani, sami wybierani,
Wojenko, wojenko, wojenko, wojenko,
Cóżeś ty za pani?

Wojenko, wojenko, co za moc jest w tobie,
Kogo ty pokochasz, kogo ty pokochasz
W zimnym leży grobie.

Na wojence ładnie, kto Boga uprosi,
Żołnierze strzelają, żołnierze strzelają,
Pan Bóg kule nosi.

Maszeruje wiara, pot się krwawy leje,
Raz dwa stąpaj bracie, raz dwa stąpaj bracie,
Bo tak Polska grzeje.

Wojenko, wojenko, co za moc jest w tobie?
Kogo ty pokochasz, kogo ty pokochasz
W zimnym leży grobie.

Ten już w grobie leży z dala od rodziny,
A za nim pozostał, a za nim pozostał
Cichy płacz dziewczyny.